To już ostatni przystanek podróży. Trochę przypadkowy. Wiedziałem, że gdzieś w Słowenii będziemy szukać noclegu, ponieważ tutaj omijamy drogi płatne. Nie będę płacił 15 euro za 40 km autostrady. Tuż przed Lenartem po lewej stronie pojawiło się urokliwe jeziorko. Szybka decyzja i tam postanowiliśmy się rozbić. Spytaliśmy się napotkanej pary, czy to prywatny teren i czy możemy się rozbijać. Wyszło, że jak najbardziej. Później podjechał chyba ktoś na kształt dozorcy. Miał pewne obiekcje, ale potem powiedział tylko, żebyśmy po sobie zostawili porządek. Pobudkę mieliśmy o wschodzie słońca. To chyba najlepsza pora dla tego miejsca. Było niesamowicie malowniczo. No ale koniec tego dobrego, zebraliśmy się i wróciliśmy do domu