Ostatni punkt wycieczki przed powrotem to Wyspa Świętego Michała, która podczas odpływu przestaje być wyspą. Zbudowano na niej twierdzę obronną przed złymi Francuzami oraz klasztor. Trafiliśmy idealnie. Pytając się za ile będzie odpływ, usłyszeliśmy, że właśnie się zaczyna :) Idąc do zamku, brodziliśmy w wodzie o głębokości maksymalnie do kolan. W czasie przypływu nie dotknęlibyśmy dna. Wracając szliśmy po suchej ścieżce. Wyspa jest ciekawie zagospodarowana, na pewno warta zobaczenia. Ostatnie chwile na plaży i pora wracać. Szkoda, że tak krótko.