Geoblog.pl    jasiustasiu    Podróże    Jawa (+ Karimunjawa, Madera, Bali), Indonezja 2010    Selamat datang di Indonesia
Zwiń mapę
2010
01
wrz

Selamat datang di Indonesia

 
Indonezja
Indonezja, Jakarta
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Selamat datang czyli witamy. Zaczęło się. Plan sporządzony, konkurs wygrany. Teraz trzeba pokazać, nie rzucamy słów na wiatr i nasz plan zrealizować :) Naszą pracę zaczęliśmy od słów: "Jakarta wita nas deszczem". Nie trzeba było czekać nawet godziny, żeby słowa się spełniły. Wsiedliśmy w autobus jadący do centrum i dość szybko przedostaliśmy się bliżej naszego noclegu. W Polsce udało nam się znaleźć kilku couchsurferów. W dużych miastach nie było to zadanie specjalnie trudne. Dostaliśmy bardzo szczegółowe instrukcje jak dotrzeć do pierwszego z nich. Instrukcje typu: wysiądźcie tu i tu, przejdźcie na drugą stronę skrzyżowania, łapcie autobus w stronę tą i tą, potem pożyczcie komórkę itp itd. Tak tak, pożyczcie komórkę. Nie było to zadanie specjalnie skomplikowane. Indonezyjczycy są bardzo pomocni. W kilkunastomilionowej aglomeracji na tym opisywanym przystanku spotkaliśmy chłopaka, który okazał się być sąsiadem naszego coucha. Jaki ten świat mały. Podjechał autobus, tym razem mniejszy. Taki, jakich pełno na ulicach Jakarty. Drzwi w nich się nie zamykają i co rusz na światłach czy w korku wsiadają młode chłopaki i zaczynają grać na gitarach lub innych instrumentach. Potem przechodzą z wyciągniętą czapką i wychodzą tylnymi drzwiami. Część umila czas, część przemilczę :) Co jakiś czas trafi się żebrak albo ktoś zbierający na cele religijne. Próbujemy pierwszych indonezyjskich posiłków. Mamy w głowie przestrogi z Polski: proście o napoje bez lodu, nie jedźcie w podejrzanych budach, myjcie dokładnie owoce. Na początku mocno tego przestrzegamy. Wieczór spędzamy na rozmowie z naszym couchem. Nazajutrz wysypiamy się po długiej podróży i idziemy na miasto pouzupełniać braki. Chcemy kupić mapy, kartę SIM, microSD bo nie tą z Polski zabrałem. Dzień mija nam dość szybko. Za wiele nie zobaczyliśmy, ale spokojnie. Jeszcze stąd nie wyjeżdżamy. Kolejnego dnia zaczynamy tour de Jakarta. Pobudka o 7:00. Po pierwsze ponieważ jesteśmy praktycznie na równiku i ciemno zacznie się robić już o 18:00. Po drugie w korkach marnujemy mnóstwo czasu. Miasto nie ma metra, za to ma autobusy transjakarta z własnymi buspasami, które oddzielone są od reszty jezdni krawężnikiem. Jesteśmy zaskoczeni reakcjami ludzi na białego człowieka tutaj. Co jakiś czas ktoś nas zaczepia i prosi o wspólne zdjęcie. Wszyscy się uśmiechają i są bardzo życzliwi. Wciąż mamy w pamięci marcowy wyjazd do Maroka i jesteśmy mile zaskoczeni, że tutaj nie próbują nas oszukać na każdym kroku. Pierwsze kroki kierujemy w stronę Monasu, czyli ponad 100-metrowego monumentu upamiętniającego drogę Indonezji do niepodległości. Na górę można wjechać windą. Można stamtąd zobaczyć sporą część miasta. Z powodu chmur i smogu nie jest to taki widok jaki mógłby być na tej wysokości, ale i tak miasto prezentuje się jak na stolicę przystało. Dalej kierujemy się w stronę meczetu Istiqlal. Pomimo, że jesteśmy w krótkich spodenkach, możemy wejść do środka. Należy tylko wyposażyć się w odpowiednie tuniki. Za 20000 IDR za grupę (nieoficjalna opłata) wypożyczymy stroje na miejscu oraz zostaniemy oprowadzeni przez ichniejszego przewodnika. Trwa Ramadan, dlatego ludzi w meczecie jest więcej niż zwykle. Nikt na nas krzywo nie patrzy. Wierni przeważnie leżą na ziemi i kontemplują. Na przeciwko meczetu znajduje się katolicka katedra. Niestety jest zamknięta. Później udajemy się na starówkę, czyli Jakarta Kota. Oglądamy to co pozostało z czasów holenderskiej kolonizacji. Starówka jest mocno zaniedbana, tynk leci ze ścian, spotykamy szczury. Na środku rozstawiona jest scena. Jakiś miejscowy zespół robi na niej próbę. Nawet im wychodzi :) Przez cały pobyt w Jakarcie nie zobaczyliśmy morza, ale podobno nie warto. Woda jest zanieczyszczona a plaże nieciekawe. W naszym planie było miejsce na zobaczenie najbardziej zanieczyszczonej rzeki świata wg rankingu, który ukazał się kiedyś na Joemonsterze, czyli Citarum. Na miejscu okazało się, że rzeka przepływa nie przez samo miasto, ale kilkadziesiąt kilometrów od miasta. No trudno, nie po drodze nam. Wieczorem udajemy się do marketu pełnego owoców. Bierzemy wszystko, co widzimy pierwszy raz w życiu. Spanikowaliśmy przy durianie. Ale jeszcze nadejdzie czas na króla owoców. Po kolei próbujemy i wyłaniamy naszych faworytów. Moim zwycięzcą, a raczej zwyciężczynią jest markiza. W Polsce ten owoc widziałem tylko raz, kosztował 7 zł. Tu mogę się nim rozkoszować za grosze. Oprócz nowych owoców próbujemy też nowych kombinacji z owoców i nie tylko, które w Polsce mamy. I tak na przykład jemy ananasa z solą, papaję z chili czy orzeszki ziemne z czosnkiem. Ostatni dzień to czas spędzony z naszym couchem. Wcześniej nie mógł nam towarzyszyć, bo zwyczajnie chodził do pracy. Razem z dojazdem do pracy przez zakorkowane miasto zajmowała mu dużo czasu. Mieszkamy już właściwie na przedmieściach na południu. Okolica wygląda trochę wiejsko, trochę slumsowato, ale nam to bynajmniej nie przeszkadza. Wielkim plusem okolicy jest możliwość zobaczenia wielu gatunków drzew, których owoce jedliśmy poprzedniego dnia. Próbujemy jeszcze kilku nowych rzeczy, udajemy się na targ i rozmawiamy o realiach życia w Indonezji. Dostaliśmy gorącą rekomendację, żeby wybrać się na archipelag Karimun Jawa. Na zdjęciach wygląda fantastycznie. Czas ruszać dalej. 160-kilometrowy odcinek do Bandung pokonujemy klimatyzowanym autobusem z dodatkowym miejscem na nogi oraz strefą dla palących(!) za 60 tys IDR.

Ceny:
-dojazd autobusem z lotniska 20000 IDR
-mały bus miejski 2000 IDR
-autobus transjakarta 3500 IDR
-autobus Jakarta-Bandung 60000 IDR
-wypożyczenie strojów i przewodnik po Istiqlal 20000 IDR
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
Doris
Doris - 2010-09-06 10:44
hmm to może te zdjęcia z tubylcami da się jakoś zamieścić tutaj, żebyśmy mogli poczuć się jak na Jawie, tak jak wy??
 
doris
doris - 2010-09-07 19:42
fajnie że zdjęcia daliście, Damian ale jesteś atrakcją na Jawie :)
 
doris
doris - 2010-09-07 19:42
fajnie że zdjęcia daliście, Damian ale jesteś atrakcją na Jawie :)
 
gawronka
gawronka - 2010-09-12 18:23
Damian - idol rozdający autografy swoim indonezyjskim fankom - fajne zdjęcie
 
 
jasiustasiu
Damian Stasiak
zwiedził 10% świata (20 państw)
Zasoby: 116 wpisów116 15 komentarzy15 559 zdjęć559 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
15.08.2012 - 28.08.2012
 
 
27.04.2012 - 07.05.2012
 
 
12.09.2011 - 03.10.2011