Geoblog.pl    jasiustasiu    Podróże    Jawa (+ Karimunjawa, Madera, Bali), Indonezja 2010    Wulkan jest nasz!
Zwiń mapę
2010
17
wrz

Wulkan jest nasz!

 
Indonezja
Indonezja, Selo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 743 km
 
Tak wcześnie dnia jeszcze nie zaczynaliśmy. Po północy śniadanie, kawa i w drogę. To moja i Marty najwyższa góra do tej pory, 2970 m. n.p.m. Jednocześnie jest to najbardziej aktywny wulkan w Indonezji. Wybuchł niecały miesiąc po tym jak się na niego weszliśmy (przysięgamy, to nie my). Po pierwszej godzinie wspinaczki myślę, że umrę. Potem jest już lepiej. Mamy do przejście 1500 m w górę. Doświadczenie nie jest konieczne, kondycja wymagana. Idziemy korytarzami, którymi w razie deszczu spływa woda. Grupa naszego przewodnika z przed dwóch dni musiała zawrócić z trasy, właśnie z powodu deszczu. Przeważnie jednak pogoda dopisuje. Po drodze mijamy obozowiczów. Według przewodnika niektórzy rozbijają kilkugodzinne dojście na 3 dni. Po drodze mijamy zarówno ludzi wchodzących na górę w japonkach, jak i ludzi w kaskach poprzywiązywanych linami. Tuż przed wschodem jako jedyni docieramy na szczyt. Część nieba spowita jest chmurami, mimo tego widoki i tak są rewelacyjne. Słońce przechodzi przez połowę palety barw. Euforia po zdobyciu szczytu jest niesamowita :) Kilkanaście minut później dociera również grupa lokalnych wraz z indonezyjską flagą. Pożyczamy ją na chwilę dla pamiątkowego zdjęcia. Po odwróceniu flagi, ci lepsi z geografii zaczynają się śmiać i zgadują, że Polacy. Ci słabsi się trochę oburzyli, ale po wyjaśnieniach jest wszystko ok :) Wulkan dymi, dojście do lawy niestety jest zabronione. Schodząc widzimy to czego nie widzieliśmy w nocy. Marta stwierdza, że gdyby widziała, gdzie się pakuje, pewnie by nie weszła. Na dole mamy nogi jak z waty. Jesteśmy totalnie zmęczeni. Nasz przewodnik mówi nam, że czasami w jeden dzień robi 2 kursy: na Merapi i na pobliski mniej popularny ale jeszcze wyższy wulkan. Szacunek! Po drzemce wracamy do Jogjy drogą przez Magelang. Nawierzchnia jest zdecydowanie lepsza niż jadąc od Prambananu. Oddajemy motocykle z lekkim poślizgiem, ale nikt nie każe nam nic dopłacać. Gilang stwierdził, że gdybyśmy powiedzieli w wypożyczalni, gdzie my nimi chcemy jechać, nikt by ich nam nie wypożyczył. A przecież dojechaliśmy bez jednego zająknięcia :) Wyczerpani kładziemy się spać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Wiśnia
Wiśnia - 2010-09-19 20:29
tylko nie dajcie się pożreć żadnemu pytonowi, trzymam kciuki, abyście bezpiecznie realizowali plan podróży! Buziaki, pisz Damian często, bo codziennie sprawdzam, czy Martusi w dżungli gdzieś nie porzuciłeś :)
 
 
jasiustasiu
Damian Stasiak
zwiedził 10% świata (20 państw)
Zasoby: 116 wpisów116 15 komentarzy15 559 zdjęć559 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
15.08.2012 - 28.08.2012
 
 
27.04.2012 - 07.05.2012
 
 
12.09.2011 - 03.10.2011