Geoblog.pl    jasiustasiu    Podróże    Jawa (+ Karimunjawa, Madera, Bali), Indonezja 2010    Cheeky monkey
Zwiń mapę
2010
09
paź

Cheeky monkey

 
Indonezja
Indonezja, Ubud
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1858 km
 
Dzień rozpoczynamy od wizyty w Monkey Forest. Z naszego hotelu mamy tam przysłowiowy rzut beretem. Nasłuchawszy się historii o wrednych małpach, wszystko szczelnie zapinamy i mocno trzymamy. Pytam się pani w okienku, czy moje okulary są bezpieczne. Ona spokojnym głosem twierdzi, że tak. I jak się okazuje, nie taki diabeł straszny. Małpy chodzą wokoło totalnie nas ignorując, póki sami nie zaczniemy je zaczepiać. Na początku mamy pewne opory, jednak po chwili zaczyna kusić. Wystarczy przysiąść się bliżej małpy, a już po chwili jest na twojej głowie. Wybieramy te mniejsze okazy, nie chcemy siłować się z Tysonami. Małpy ochoczo gonią za ludźmi z bananami w ręku. Po małpim gaju jedziemy kilka km pod Ubud, aby zobaczyć Goa Gajah, czyli jaskinię słonia. Jaskinię i świątynię zarazem. Miejsce święte, więc dostajemy sarongi dla przykrycia nóg. Sama świątynia/jaskinia bardzo przeciętna, jednak widoki wokół są rewelacyjne. Warto przejść się trochę dalej i poszukać Jungle Temple. Na trasie do niej stoi pan i zbiera, jak to określa, "donation". Za 10k od grupy (kwota wpisywana w zeszyt) wpuszcza nas dalej. Dojście jest po stromych śliskich schodach i z przejściem po bambusowym moście. Robi wrażenie. Oczywiście droga to najciekawsza część wycieczki. Mała przerwa na obiad i jedziemy zobaczyć pobliskie Yeh Puluh. W poradniku wyczytaliśmy, że to 25-metrowe posągi. Nie doczytaliśmy jednak, że to 25 metrów... długości. Zaszliśmy na miejsce i zastanawiamy się, gdzie to jest. Kluczymy, kluczymy i w końcu przypomniały nam się słowa z przewodnika. No nic, za gapowe się płaci. Wracamy do miasta. Wieczorem wybieramy się na przedstawienie Kecak Fire & Trance Dance. Na scenę wbiega kilkadziesiąt tancerzy i skutecznie wprawiają mnie w trans swoim głosem. Wystawiana jest część Ramayany. Dobrze, że na bilecie jest wyjaśnione o co w tym wszystkim chodzi, bo na podstawie przedstawienia w życiu bym się nie domyślił. Przedstawienie jest niesamowicie klimatyczne, choć zupełnie nie wiem po co w środku jeden z nich wybudził nas z transu, żeby zapytać czy wszystko ok i czy nie potrzebujemy transportu (aluzja do najczęściej słyszanego pytania na ulicach Ubudu). W drugiej części rozpalili ognisko z łupin kokosa, zaczęli grać na instrumentach, a na scenę wbiegł człowiek przebrany za coś z stylu naszego lajkonika. Zaczął nogą rozrzucać żarzące i jeszcze płonące łupiny po całej scenie. Co jakiś czas jakaś przedostawała się pod nogi publiczności. Ostatnia pozycja dnia to wizyta w Jazz Cafe. Załapaliśmy się na końcówkę koncertu. Wypiłem ekstra drogie piwo (50k) i posłuchaliśmy jeszcze sporo dobrej muzyki granej przez ludzi, którzy wiedzieli jak to zagrać :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
jasiustasiu
Damian Stasiak
zwiedził 10% świata (20 państw)
Zasoby: 116 wpisów116 15 komentarzy15 559 zdjęć559 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
15.08.2012 - 28.08.2012
 
 
27.04.2012 - 07.05.2012
 
 
12.09.2011 - 03.10.2011