Geoblog.pl    jasiustasiu    Podróże    Jawa (+ Karimunjawa, Madera, Bali), Indonezja 2010    Wyścigi byków
Zwiń mapę
2010
25
wrz

Wyścigi byków

 
Indonezja
Indonezja, Bangkalan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1331 km
 
Dziś wyścigi byków na Madurze. Trzeba przyznać, że mamy szczęście. Wiedzieliśmy, że okres w jaki wyjeżdżamy, to okres wyścigów, jednak nie odbywają się one każdego tygodnia, a także tym razem wyścigi są w pobliskim mieście, więc nie musimy pędzić na drugi koniec wyspy. Wybieramy się na motorach. Madura leży na tyle blisko Jawy, że od kilku lat wyspy łączy most. Jedziemy chyba najdłuższą prostą, jaką spotkaliśmy w Indonezji. Sprawdzamy, co nasze skutery potrafią. Okazuje się, że 92 km/h to dla kierowcy i pasażera maksimum. Sprawnie dojeżdżamy na miejsce. na widowni praktycznie wyłącznie lokalni, więc budzimy pewne zainteresowanie. Wstęp jest darmowy. Zawody odbywają się na prostym torze. Biegnące zastępy (2 byki + jeździec) oddzielone są od nas wyłącznie małym bambusowym płotkiem. jest grząsko, stoimy w błocie. Odbywają się eliminacje. Potem systemem pucharowym kolejne wyścigi. Komentator mówi zarówno po indonezyjsku jak i angielsku. Angielski brzmi komicznie, ale doceniam próby. Wyścigi byków mają wieloletnią tradycję na Madurze. Byki biorące w nich udział zasługują na szczególne traktowanie. Wydatki nie są małe, ale nikt im nie szczędzi pieniędzy. Za samo zwycięstwo też nie ma co liczyć na pieniądze. Tu chodzi o dumę. Cały zysk jest przeznaczany na pomoc charytatywną. To też element tradycji. W tym całym zamieszaniu oglądając finał, byliśmy przekonani, że to dopiero półfinał. Wokół zwycięzcy zebrał się tłum. Kto chciał mógł przymierzyć się do zwycięskiego rydwanu. Nie przegapiłem takiej okazji.
Po zawodach wybieramy się do pobliskiej restauracji. Po raz pierwszy w życiu zamawiam kraba. Po raz drugi nie zamówię. Tyle zabawy z nim było, że po jedzeniu byłem tak samo głodny jak przed :) Później idziemy jeszcze na latarnię morską, podziwiać z góry panoramę oraz oglądać hodowle krabów oraz innych owoców morza w przymorskich polderach.
Wracamy do Surabayi. Wieczorem jeszcze wychodzimy zobaczyć tutejszą dzielnicę czerwonych latarni. Idziemy główną ulicą. Co drugi budynek to tzw. akwarium, czyli przeszklone pomieszczenie, w którym na różowych bądź czerwonych sofach siedzą dziewczyny w mini spódniczkach czy sukienkach, w środku znajduje się pełno luster, a z zewnątrz jest całość przeszklona. W ten sposób potencjalny klient może już z zewnątrz wybrać sobie odpowiednią dla niego dziewczynę.Na ulicy jest bardzo nieprzyjemnie, pełna "oblechów" i żebraków, w tym małych dzieci, przeważnie dziewczynek. Dziewczyny często zmuszane są do prostytucji w bardzo młodym wieku (taką wersję słyszałem). Później już trudno z tego wyjść.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
jasiustasiu
Damian Stasiak
zwiedził 10% świata (20 państw)
Zasoby: 116 wpisów116 15 komentarzy15 559 zdjęć559 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
15.08.2012 - 28.08.2012
 
 
27.04.2012 - 07.05.2012
 
 
12.09.2011 - 03.10.2011