Do Selcuk dotarliśmy dość sprawnie stopem. Informacja turystyczna była w ten dzień nieczynna a chcieliśmy zadać parę pytań. Przechodząc koło muzeum efeskiego spojrzeliśmy na ceny. Przez naszą nieuwagę daliśmy się nimi przestraszyć (20 TLR, jednak to była cena za 4 osoby :) ). Zdążyliśmy tego dnia zobaczyć jeszcze miejsce spoczynku Jana Chrziciela, gdzie później wybudowana bazylikę na jego cześć. Pan Turek proponował nam "cenne" monety z wykopalisk w pobliżu. Nie wiemy, czy to falsyfikaty czy nie (choć pewnie tak), ale nawet jakby były prawdziwe, to przemytem dóbr narodowych się nie trudnimy. Twierdzę na wzgórzu Ayasoluk mogliśmy zobaczyć tylko z zewnątrz, ponieważ była w remoncie. Na koniec dnia jeszcze meczet Isa Bey i zwiedzamy starówkę. Miasto bardzo przyjemne. Trafiamy na dobre jedzenie, pozwalam sobie na Efesa. Następnego dnia dopiero wchodzimy zwiedzić muzeum efeskie. 5TLR dużo bardziej nas zadowala. Muzeum naprawdę warte obejrzenia. Znajduje się w nim dużo eksponatów z pobliskiego starożytnego miasta, a całość skomponowana z gustem. Trochę zabawy mieliśmy jak podeszliśmy do monitora dotykowego, gdzie w domyśle miała być jakaś prezentacja. Zamiast niej był pulpit z całkowitym dostępem do "moich dokumentów" itp. Włączyliśmy Painta i narysowaliśmy uśmiechniętą buźkę. Dopiero później przyszedł mi do głowy pomysł, że to mógł być wrocławski krasnoludek. Wtedy już jednak pani sprzątaczka zwietrzyła samowolkę i próbowała ścierą wytrzeć monitor :D Po chwili przy monitorze pojawiło się więcej osób i zaczęli coś przy nim grzebać. My poszliśmy dalej. Tego samego dnia udaliśmy się już do samego Efezu.