Do Szybenika zajechaliśmy po 20:00, zanim znaleźliśmy nasze miejsce plus miejsce parkingowe dobiła prawie 21:00. To w sumie dobrze, bo od 21:00 parkowanie za darmo :) Tu mieliśmy jedyną couchsurferką na trasie. Niestety była niedysponowana, bolał ją ząb, więc skończyło się na noclegu i pojechaniu dalej. Wskazała nam miejsce, gdzie za darmo możemy zostawić auto również w dzień. Ciasne są te chorwackie miasta, nie polecam niedzielnym kierowcom. Dowiedzieliśmy się o istnieniu czegoś takiego jak festiwal Lost Theory. To dla fanów psychodelicznych dźwięków. Ponoć niesamowicie klimatyczny festiwal w środku lasu w okolicach Gracac. Właśnie się zakończył :( Może następnym razem. A następnego dnia pospacerowaliśmy po mieście wzdłuż i wszerz sprawdzając czy to co mijamy jest opisane w przewodniku bądź na pobliskich tablicach. Nic nowego ani odkrywczego nie napiszę. Miasto jest ładne, ale nie wyróżnia się z pośród innych chorwackich miast. Czas na riwierę!