Tu przyjechaliśmy odetchnąć po ciężkim dniu. Rozbiliśmy się niedaleko zabudować, dlatego Marta wcześniej poszła zapytać się starszej pani w pobliżu czy nie ma nic przeciwko. Skończyło się na miłej pogawędce, soku i kawie o poranku. Durmitor nie tym razem, ale chociaż jest Lovćen.
Z ciekawostek - gdy my piliśmy kawę, młode kurki obok nas goniły się wzajemnie wyrywając sobie z dziobów małego węża. Przekomiczny widok :)