Plan był taki: idziemy do mauzoleum a jak nam starczy sił i czasu to pochodzimy ile się da po parku. Jak się okazało z parkingu do mauzoleum było kilka minut drogi. Czujemy niedosyt, bo było zbyt łatwo. Wiedzieliśmy, że cała trasa jest po schodach, ale czytaliśmy o bodajże 461 stopniach a tyle to na pewno nie było. Za wstęp do środka pobierają 3 euro (+2 przy wjeździe na teren parku). Jak za tą cenę, to mogliby zaoferować trochę nowsze przewodniki niż chwalącą komunizm książeczkę z 1985 roku. Widoki były ograniczone przez wszędobylski dym, mimo wszystko i tak było bardzo ładnie. Tu na górze spoczywa pierwszy władca Czarnogóry, Njegosz. Po zejściu na dół wróciliśmy do punktu informacji turystycznej, gdzie pracowały przemiłe panie. Umówiliśmy się z nimi, że rozbijemy niedaleko namiot. Cena za taką usługę 3 euro. Jest bieżąca woda, ale nie ma pryszniców ani toalet. Dalej wybraliśmy się zielonym szlakiem. Był oznaczony jako odpowiedni dla rodzin z dziećmi. Trudniejszych nie było. Zdobyliśmy jeszcze jeden szczyt. Tak normalnie, bez schodów :) Rozciągał się z niego ładny widok na cały park. Po kilku godzinach wróciliśmy po obozu. Wieczorem razem z dozorcą posiedzieliśmy jeszcze przy kawie i winie. Noc była chłodna, ale nie ma co się dziwić, gdy nocuje się na 1400 m. n.p.m. Przy porannej kawie wysłuchaliśmy jeszcze kilku intryg jak to nieuczciwi przedsiębiorcy robią czarny PR, żeby móc na terenie parku pobudować więcej hoteli. Odpowiednio gruba koperta i świat staje otworem, niestety...